Mieszkaniowy dziennik IV, V i VI

Ten… Jakoś tak się wolniej wszystko działo. Sesja, praca czy też inne zajęcia. Tak czy siak – czytajcie 😀

V: Sławek, weź wyczyść mi tu dziurkę.
S: Sama sobie wyczyść.
MS: No, wsadź tam paluszek.

MS o V: Widać wprawę. Dwa sprawne ruchy i dziurka czysta.

A: Lepiej się wpycho jak są krótkie.
S: Na razie przetykam Anecie.

S: Jak Ci się siedzi?
A: Tak, dobrze. Nic mi. Dobrze mi.

MS->S: Sławek chcesz taką dziurkę?

Z: Zdawała wczoraj prawo jazdy i nie wiem czy zdała, bo miała już potem wyłączony telewizor.

A: Pierdolę brunetów!

MS: Ale mi ciepło.
V: To się rozbierz.
MS: Żeby umrzeć?

MS: Czemu pierdolisz brunetów?
S: Bo lubi.
A: Bo przez 5 lat nie mogę się zaręczyć.
MS: Możesz być jak wolny orzeł.

V: Kinga puściła mi sygnał.
S: Dzwoniła do Ciebie, a nie puściła Ci sygnała.
V: Aha. Ja też jej puściłam sygnała.

WB: Bo to wygląda tak: Ona ode mnie wymaga, a mnie to wkurwia…

A: Miałak Ci powiedzieć nie posuwaj mnie…
V: Posuwać to ma Cie kto!

V: Jest taki ładny dziyń.
A: Idziyme…
V: Idziyme w chuj!

MS: Jak siy nazywo tyn co ciongniy? Ciongnik?

MK: Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech Ci Natalia nago tańczy.

V: Darek ma fazę ślepego szczeniaczka.

AB: Jo nigdy nie dorzygała nikomu pościyli. Jak co to za pościyl.

V: Nie wiy po co kupiyłak se tego ogórka…
A: Znalazłaś se chłopoka to Ci nie trza ogórka.
V: Ogórkiem?
MS: Wozne coby był długi i twardy.

MS: Nie wiym cy kto świadomiy czy nieświadomiy włoncył gornek.

K: Jak wkładam to idealniy leży, a jak wyjmujym to tak odstajy.

V: Miałam mokre ciało, wszystko miałam mokre.

A: Jo nie ciongne tak wysoko!

A: Jo jak sie najebiem to wiys co Ci moge zrobić.

MS: Przeszłabym się na taką Disco-Polową piosenkę.

MS: To jest moja piosenka dziecińska.

V: Piszoj, bo mosz piykne piszmo.

MS->A: E jo godała jako Ty!

V: Jak zmarznę to jest mi zimno.

MS: Dwa razy pociongnoneś i już koniyc?
A: Marta jak ciongniy to ciongniy do końca!
S: Ja jak ciągnę to dla smaku.
MS: Jakiy smaki lubis?
A: Organiczne!

A->V: Jesteś młoda! I piękna! … I dość tych kłamstw…

MK: Gdybyście oglądały takie filmy to byście wiedziały!
A: Gdybyśmy oglądały takie filmy to byśmy były takie jak Ty! I dlatego nie oglądamy…

A: Yyy… Ja tak sobie myślę – co ja się będę jebać?

S: Natalii stoi, ale Marta się tym zajęła.

MS: Ja lubię się bawić gumkami. I w ogóle mieć czymś ręce zajęte.

MK: Dziwi mnie to, że tylko Anka i Elwira tam są, bo Paulina też potrafi nieźle dać.

V: Moje włosy śmierdzą jak włosy psa.

S->WB: Ja chcę tylko Ciebie… Wafelku.

V->A: Twoje nogi to nie nogi.

A: Jak się pisze „naprawdę”? Razem czy osobno?
V: Chyba tak.

S: Za późno, ten autobus już odleciał!

V: Lotos, nie lotos – pijes, nie pijes.

S: Marek, co Ty masz do ssania?

V: Może se tak skrynciyła (kark), że akurat nie umiyrała.

V: Mogem spać w nogak. Mom już doświadczenie.

V: Ej!
A: To nie ja.
V: A, to nie Ty…

V: Zjebał mi całe wszystko!

V: Poznajdź mi pomywacz!

V: Gąska nie może stać za mną, bo głupia zabawa wtedy jest.

V: Nocny jest do rano.

V: Ja mam dziś dzień niemowy.
V: …
V: Chodzi o to, że jestem niemową.

V: Dziwnie wyglądam z moją głową.

MS: Baby losu.

V: Pani śpi jak ta lala!

MS: A nimos czasem takiego randez-vous, że już Ci się to śniyło?

A: To jest wybryk szatana!

A: Chcę się zbetonić tak jak na dwudziestce…
V: Na jakiej dwudziestce???

V: No to pokaż ten dzień na świat.

S: Weranda, ale masz slow-mo.
V: Ale za to fast move.

MS: Ale nie wiem co w tym śmiesznego.

A: To zamówmy pizzę.
MS: Jo chce loda.
A: To może, któryś z panów się poświęci, bo Marta chce loda.
MS: Ciekawe jak to zrobimy.
S: No, trzeba się będzie postarać.
A: To nie wiesz?! Trzeba Ci tłumaczyć?

V: Masz brew na policzku, na którym?

V: Anecie włączyła się lampka samo-maso everybody.

V: Chyba wlazłam, nic!

V: To nie był ja.

A: To jest dobre, a jednocześnie złe.

MS: Wiecie, że jest nowy „Avatar”. Albo coś niesamowitego takiego.

V: Marta powinna być ruską.
A: Nie, ruski są ładne.

S: Daje się krowie pół litra i po sprawie.
MP: Z człowiekiem nie jest tak łatwo.
S: ?
MP: Bo ile krowa waży?
S: Z dwa, trzy metry?
MP: Dwa, trzy metry? W metrach?
MK: No. Dwieście, trzysta kilo.
MP: …
MP: Ćwiartki nie wypijesz?!

MP: Jak się zasiedzę to jest możliwość, że spotkam Kingę?
MK: Yyy… No.
MP: To muszę spierdalać!

MS: Chcesz parówkę?
A: Mi trza chłopa, nie parówkę!

V: Pasta z łososia, czuć ją śledziem.

A: Co to jest tablet?
V: Tabletka.

MS: Jaki mos długopis? Zolezy Ci na tym?

A: Kto to jest?
V: Matka tyj.
A: Aha.

V: Śledzia cuć rybom.

V: My jesteśmy Marta.

MS: Nie wkurwiaj jej, bo ona jest teraz wkurwiona.

WB: Wał jak Wendeta.

S: A co Ty, jesteś w gimnazjum?
WB: A co ma do tego piekarnik???

MK: Ty, kurwa, ktoś posprzątał naczynia, pochował kubki i talerze… I nie byłem to ja! Czekaj… Kurwa, to byłem ja…

2 thoughts on “Mieszkaniowy dziennik IV, V i VI

  1. V: Ja mam dziś dzień niemowy.
    V: …
    V: Chodzi o to, że jestem niemową.

    tam miało być, że nie jestem mówcą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.