Mam już wszystko, więc to pora umierać.

Nie pisałem tutaj już dawno. Tak na dobrą sprawę to pierwsza notka w nowym 2009 roku. Do tego roku ze starego wstąpiłem jako człowiek mądrzejszy od tego, który jeszcze rok wcześniej nie miał tylu problemów? Miał wtedy o cztery bliskie osoby więcej, a teraz… Ich już nie ma dla mnie. Z własnego lub z niezależnego od nich powodu. Rzeczy, które ze sobą wniosłem do tych świeżych dwunastu miesięcy to… Długi i problemy. Podobno lata przestępne sa pechowe, co zresztą pokazuje najlepiej tamten rok, a te trzy pozostałe są tymi „lepszymi”. Czy to jest prawda? Odpowiedzieć będę mógł dopiero za trzydzieści sześć miesięcy od dzisiaj.
Płyta się opóźnia. Raz przeziębienie, potem wojaże po kraju, potem praca, potem brak czasu… I tak się ciągle wszystko odwleka. Czekam na wokale gości. Czekam… I czekam. Spływają powoli, ale naszczęście spływają 🙂 To nie jest jednak ich wina, że płyta dalej zalega na dysku w studiu. Zobaczycie jednak, że jak ją skończę to kilka razy ją przesłuchacie. Pamiętajcie moje słowa.
W pracy… Chujnia. Czarne chmury zawisły nad moim stanowiskiem, a skąd się wzieły? Wiem skąd, albo raczej od kogo. Nie można jednak kogoś winić o instynkt samozachowawczy. Ale i tak się wkurwiam.
Problemy na każdym kroku powstają, następnie piętrzą się i zwalają na moją głowę. Może jak zaczne chodzić na paluszkach to ich będzie mniej? Może…
Narazie kończę, bo za chwilę leci interesujący film w tv. Narazie więc trzymajcie się ciepło. Ema.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.