Czas płynie i mija, a z nim mijają moje marzenia i nadzieje. Czuję się taki zagubiony w tym wszystkim co mnie otacza, co się ostatnio działo i dzieje. Szukam wyjścia, mam już drzwi, ale nie ma klamki. Stawiam temu wszystkiemu czoło codzień i już sam nie wiem co to będzie. Na 12 do roboty, na 4h tylko, ale jakoś nie chce mi się nic jak pomyśle, że czeka mnie praaaca.
Nie wysypiam się ostatnio prawie w ogóle. Kładę się o 23 lub 1 w nocy i nie mogę zasnąć. Czekam i czekam i czekam, aż nastanie moment kiedy Morfeusz łaskawie mnie przytuli. Najczęściej gdzieś koło 4 albo 5 sobie o mnie przypomina.
Nie dawno były Mikołajki 😀 Co przyniósł Wam ŚW? Mi dał rózgę na „Nową Drogę Życia”. Cholerstwo się nie mieści w domu więc postawiłem to cudeńko przed domem. Wyglądem przypominać może świerk, ale nie dajcie się zmylić – to rózga 😉
Postanowiłem gdzie spędzę święta…
Znalazłem ostatnio (robiąc porządki w płytach) moją książkę, a przynajmniej jej pierwsze rozdziały. Przeczytałem ją z zapartym tchem i postanowiłem, że usiądę i ją dokończę za jakiś czas. Dokończę to może złe słowo, raczej, będę pisał dalej.
Przeziębiłem sie kurwa. Szlag chce mnie trafić – z każdej strony już atakował, ale żeby posunąć się do uderzenia w moje gardło? Skandal. Tym bardziej, że przecież płyta już wkrótce powinna śmigać na rapidach i innych tego typu serwerach. Skoro już jesteśmy przy tym temacie. Nagranego i zmasterowanego materiału jest już 14tracków co daje ponad 50minut muzyki. Czekam jeszcze na dogranie się dwóch gości i będzie można zamykać materiał (oczywiście nie wspominam o tym, że sam jeszcze dogrywać będę kilka nutek). Planowałem puścić to 15grudnia… Będzięcie to mieli jako prezent pod choinkę 🙂
Przyznam się… Jestem już tym wszystkim tak zmęczony… Tak bardzo zmęczony…